Animacja w rytmie tanga
Gdy obładowana plastikowymi butelkami i kartonowymi pudłami młodzież zjawiła się w sobotni poranek w LO im. Czesława Tańskiego w Puszczy Mariańskiej, nie przypuszczała nawet w jak zaskakującym kierunku potoczą się zajęcia, na które przyszła. Warsztaty prowadzone przez Agnieszkę Szymańską-Kierlandczyk, choreografkę, pedagoga, absolwentkę Akademii Ruchu i Tańca, a także Uniwersytetu Warszawskiego oraz Szkoły Aktorskiej i Telewizyjnej w Krakowie – pomogły odkryć drzemiące we wszystkich pokłady twórczej energii i świadomość własnego ciała. O weekendowych warsztatach animacyjnych rozmawiamy z Prowadzącą i Uczestnikami Akademii Wizytującej.
Akademia Wizytująca: Jak podobały Wam się warsztaty?
Kuba: Było super, dużo się działo. Cały czas coś robiliśmy, byliśmy twórczo zajęci. Mieliśmy mieć przerwy w trakcie, a tak naprawdę od rana do obiadu i od obiadu do popołudnia tak nas pochłonęła praca i była tak interesująca, że kompletnie zapomnieliśmy o odpoczywaniu.
Dominika: Spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale czuję się pozytywnie zaskoczona. Wydawało mi się, że warsztaty animacyjne pokażą mi jak pracować z innymi, a tymczasem zaczęliśmy od rzeczy znacznie ważniejszej – od pracy nad sobą, która jest podstawą do tego, aby pracować z ludźmi.
AW: A co podobało Wam się najbardziej?
Kasia i Daniel: Tango!
Kasia: To taki taniec, którego zawsze chciałam się nauczyć, a który zawsze wydawał mi się bardzo trudny i wystudiowany. Okazuje się, że nie ma nic prostszego. Pani Agnieszka pokazała nam podstawowe kroki, przetańczyła je z nami kilka razy i… Po prostu tańczyliśmy! To było niesamowite z jaką łatwością nam to przyszło.
Daniel: Tango dodaje tyle pewności siebie przez postawę, jaką się w nim przyjmuje. Kiedy całe ciało wypełnia niesamowita energia tego tańca, która znajduje ujście w krokach i gestach, każdy przestaje się przejmować tym, czy tańczy dobrze, czy wygląda dobrze, istnieje tylko taniec. A przez kontakt wzrokowy, który jest tu bardzo ważny, tango uczy relacji z ludźmi. Między partnerami musi się bowiem nawiązać jakaś więź, by mogli zatańczyć – nawet, jeśli wcześniej się nie znają.
Aneta: A mi się bardzo podobało to, że zaczęliśmy od ćwiczeń z ciałem, które dały nam swobodę ruchu, pozwoliły się rozluźnić i uświadomić sobie przestrzeń wokół, tak jak wspomniane ćwiczenie z tangiem albo taniec z kartką papieru. Dopiero później, uzbrojeni w tę nową wiedzę, przeszliśmy do prostych zadań aktorskich.
AW: Czy było coś, co wydawało Wam się szczególnie trudne?
Marta: Tak, ja miałam duży problem z zadaniami, w których trzeba było komuś patrzeć w oczy, bo zawsze mnie to bardzo krępowało. Ale po kilku próbach okazało się to wcale nie aż tak trudne jak myślałam.
Robert: Ja nie wiedziałem, jak zagrać moją postać z końcowej etiudy, którą przygotowywaliśmy. Ponieważ była to pantomima, musiałem pokazać wyłącznie za pomocą gestu, ruchu i mimiki myśli i problemy, które dotyczyły czegoś, co wydarzyło się wcześniej, niż moment przez nas grany. Ale z pomocą Pani Agnieszki szybko poradziłem sobie z tą rolą.
AW: A Pani jak ocenia dzisiejszą współpracę z Młodzieżą?
Agnieszka Szymańska-Kierlandczyk: Wykonaliśmy tu kawał ciężkiej, ale dobrej roboty. Praca z ciałem, elementy dramy to metody trudne i męczące fizycznie, ale przynoszą wymierne rezultaty. Ćwiczenie z rysowaniem swojego nastroju pokazuje, jak olbrzymia zmiana zaszła we wszystkich uczestnikach w ciągu naszych warsztatów: na początku każdy narysował jakąś mniej lub bardziej uśmiechniętą buźkę, gdzieś w rogu kartki. Teraz, po całych warsztatach jesteśmy dużo bardziej otwarci, rysunki – mimo zmęczenia – wskazują na dużo większą energię, wykorzystujemy też całą dostępną na kartce przestrzeń i co najważniejsze – chce nam się rysować, chcemy się dzielić z innymi naszą energią. Podczas warsztatów narodziło się też kilka pomysłów na dalsze działania: na zorganizowanie teatru, na warsztaty taneczne. I właśnie o to chodziło, o pobudzenie w uczestnikach takiej twórczej aktywności, którą będą zarażać innych.
AW: Dziękuję Wam bardzo za rozmowę.
Katarzyna Szymbert